Moja przygoda z Richardem zapowiadała się bardzo ciekawie . Najpierw poznaliśmy się w kawiarni, przy okazji poznałam jego najlepszego przyjaciela Sevcia, a następnego dnia wyznaje mi miłość . Wszystko to działo się jak w istnym kalejdoskopie . Jak to powiedziała moja najlepsza koleżanka Lola : " No i Bailando . Dobrze idzie nie martw się" . Tak bardzo tęsknie za moimi przyjaciółmi i za Polską, tamtejszym klimatem . Teraz już jestem w innym świecie - Niemcy - to teraz moje nowe życie, nowe znajomości, nowe przyjaźnie i coś jeszcze - MIŁOŚĆ - coś czego się nigdy nie spodziewałam, że może przyjść w takim szybkim tempie . Przyzwyczaiłam się do tutejszego klimatu i życia, które " zapierdzielało" najszybciej jak potrafiło . Tutejsi ludzie to naprawdę fajne istoty jakie mogłam spotkać . Ale wracajmy do mojej przygody z Freitagiem . Znaliśmy się zaledwie dwa dni, a zdołaliśmy się poznać naprawdę dobrze jak na drugi dzień znajomości . Fakt może to odnieść w późniejszym czasie konsekwencje, ale to nie moja wina, że moje serce właśnie pokochało tego osobnika, który w dodatku jest skoczkiem narciarskim i nawija po niemiecku jak najęty . Jak już zacznie mówić to taśma mu się nie urywa, trudno mu przerwać . Postanowiłam, że wybiorę się dzisiaj na miasto z moją psiapiółą Lolą na zakupy . Chciałam jej opowiedzieć co się wydarzyło przez ostatnie dni . Najpierw udałyśmy się do galerii handlowej, następnie do kawiarni. Po tym wszystkim wróciłam do domu . Kiedy weszłam do pomieszczenia rodzice zwrócili na mnie uwagę . Weszłam niepewnie .
- Gdzie byłaś ? - zapytała mama
- Z Lolą - odpowiedziałam niepewnie
- A myśleliśmy, że z Richardem Freitagiem - powiedział ojciec
Myślałam, że zapadnę się pod Ziemię . Skąd wiedzieli, że wczorajszy wieczór spędziłam z Richem . Przecież nie było ich wczoraj w domu . Wszystko wychodziło na to, że mnie śledzili . To przecież do nich niepodobne
- Skąd o tym wiecie, co ? - zapytałam z lekkim poddenerwowaniem .
- Widzieliśmy was wczoraj razem - odpowiedziała mama
- Czy wy mnie nie śledzicie ?
- Martwimy się o ciebie dziecko - stwierdził ojciec
- Ale nie musicie sprawdzać co robię i z kim przebywam - krzyknęłam
- Chyba masz rację zbyt przesadzamy - zwróciła się mama do ojca - Powinniśmy odpuścić, nie jest już małą dziewczynką, którą trzeba pilnować na każdym kroku .
Spojrzałam na mamę z wzrokiem pełnym wdzięczności . Po czym udałam się do mojego pokoju . Usiadłam wygodnie na łóżku włączając mojego laptopa, aby porozmawiać z Richem na Skype . Szybko zadzwonił . Kiedy zobaczyłam jego twarz z ślicznym uśmiechem i dołeczkami na twarzy czułam jak się rumieniem
-Hej słońce - powiedział machając mi do kamerki
-Hej przystojniaku - odpowiedziałam mu z uśmiechem
-Szkoda, że nie możemy się w realu zobaczyć tylko przez kompa - powiedział opuszczając lekko głowę
-Nie smuć się - pocieszyłam go - Jak wrócisz z Klingenthal to na pewno się spotkamy .
-Już nie mogę się doczekać - powiedział - Tak bardzo tęsknię księżniczko - powiedział po czym jego oczy napełniły się łzami
-Nie płacz bo i jak się rozpłacze - powiedziałam łamiącym głosem
-Zachowujemy się jak dzieci - powiedział przez łzy wymuszając uśmiech
Uśmiechnęłam się na te słowa .
-Bardzo chcę ci teraz dać buziaka - powiedział
-Ja też - powiedziałam - Tak bardzo chcę się do Ciebie teraz przytulić - powiedziałam z niepewnością w głosie
-Jak wrócę to Cię wyściskam tak bardzo jak będę potrafił - powiedział
-Cieszę się - odpowiedziałam
-Muszę już wracać, trener wzywa mamy mentalne zebranie - powiedział
-Przecież to twoja praca - odpowiedziałam - Idź bo chyba się nigdy nie rozstaniemy
-Pa skarbie, będę tęsknił
-Ja za Tobą też kocie
Po czym udałam się do salonu z słuchawkami w uszach . Wzięłam sobie butelkę wody mineralnej i udałam się na małą przejażdżke rowerem . Przejechałam chyba prawie niecałe 10 km . Wróciłam prawie wieczorem . Kiedy podjechałam rowerem na podjazd zauważyłam czarny samochód na podjeździe . Przecież to nie mógł być Richard, miał dopiero wrócić dopiero w sobotę . Kiedy weszłam do domu zauważyłam, że nikogo nie ma . Po chwili z salonu wyłonił się Richard z bukietem czerwonych róż .
-Hej słońce - powiedział
-Ale... co ty robisz .... miałeś być dopiero w sobotę - powiedziałam
-Trener widział, że bardzo za Tobą tęsknię, więc stwierdził, że odpuści mi konkurs, abym mógł się Tobą nacieszyć
-Nie powinieneś ...
Przerwał mi całując .
-No dobrze zostajesz, ale na kolejnym konkursie masz już się wstawić zrozumiano ? - zapytałam z pogardą w głosie
-Oczywiście
Oooo... Richie zaskakuje pomysłowością. W poprzednim rozdziale była miłość, ale... strasznie szybko im to wszystko idzie. Oby się za szybko nie sypnęło.
OdpowiedzUsuńRodzice-szpiedzy. Ale w sumie... po co kłamać? Każda dziewczyna prędzej czy później się zakocha i żadna tragedia. Przeżyją.
Mam pewne wątpliwości co do przedostatniej linijki tekstu, a mianowicie "zapytałam z pogardą w głosie" - nie jestem pewna, czy aby na pewno chodziło tu o pogardę. Jeżeli tak, to by znaczyło, że ona źle odbiera jego opuszczenie zawodów. Pogarda to przecież bardzo negatywne uczucie, uczucie mówiące o braku szacunku i niechęci. Taka moja sugestia, jeżeli to jednak nie miało tego oznaczać: "powiedziałam rozkazującym tonem, władczym tonem, tonem nie znoszącym sprzeciwu".
Ogólnie bardzo mi się podoba, czekam na kolejny.
Pozdrawiam, Lilka :)
niedorosla-milosc.blogspot.com
Witaj Kochana!
OdpowiedzUsuńZapraszam na coś nowego i zupełnie innego!
http://nie-oczekuj-za-wiele.blogspot.com/
Pozdrawiam!♥
Hej Kochana. ;*
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na szósty rozdział :
http://come-hug-kiss-stay.blogspot.com/2015/05/rozdzia-6.html
Pozdrawiam!♥